Natalie Baszile, Królowa Cukru

piątek, 31 sierpnia 2018
Charley Bordelon otrzymuje w spadku plantację trzciny cukrowej, której pod żadnym pozorem nie może sprzedać ani odstąpić nikomu innemu. Wielkomiejska kobieta postanawia postawić wszystko na jedną kartę i przeprowadza się z Los Angeles do Saint Josephine, na południe kraju wraz z 11 - letnią córką.

O samej historii długo pisać nie będę, myślę że wszyscy wiedzą, jak ostatecznie kobieta poradziła sobie na plantacji. Muszę jednak oddać autorce, że bardzo się pomyliłam w pierwszej ocenie tej książki i zaszufladkowałam ją pod kategorią "rasizm". Charlotte wielokrotnie zmaga się z drwiącymi uśmieszkami i docinkami, a momentami nie wierzy w nią zupełnie nikt - włącznie z nią samą, a społeczność niejednokrotnie daje jej do zrozumienia, że jest obca i obca pozostanie.

Tajemnica dobrego pichcenia polega na tym, żeby robić wszystko przepisowo, aż się otrzaskamy. [...] Ale gdy już się połapiemy, jak składniki mają się łączyć, robimy po swojemu. Wcześniej nie, bo marnujemy wtedy dobre jedzenie i czas.

Mieszkańcy Południa traktują Kalifornię i ich mieszkańców jak wrogi naród, z którym od lat toczą wojnę. Zatem, gdy Charley przyjechała i starała się myśleć optymistycznie, nikt nie chciał jej pomóc. Bohaterka pozytywnie mnie w tym miejscu zaskoczyła ponieważ - być może ze względu na córkę - nie poddała się, otarła łzy, zacisnęła zęby i wzięła się do roboty. Pokazała niesamowitą siłę, której mnie prawdopodobnie w podobnej sytuacji by zabrakło.

Poza wątkiem, w którym Charley odnajduje swoje "ja" ciekawie jest też opisana jej relacja z bratem, z którym nie utrzymywała kontaktów. Takie historie zawsze bardzo mnie poruszają ze względu na moje własne przeżycia, więc od początku kibicowałam Ralphowi Angelowi i Charley żeby odnaleźli nić porozumienia.

Uważam, że jak na debiut Pani Baszile napisała naprawdę piękną i poruszającą powieść, a jeśli będzie szła w tym kierunku to może być tylko lepiej.



                                            Premiera 5 września.

                   Dziękuję za egzemplarz Wydawnictwu Literackiemu. 



Panna Jagiellonka

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz