Eric Berg - Ruiny na wybrzeżu

piątek, 13 lipca 2018

Sabina Mahler przyjeżdża na rodzinną wyspę sprowadzona przez mężczyznę, który zamierza kupić jej rodzinny dom. Na miejscu okazuje się, że mężczyzna ja oszukał i tak naprawdę chciał ją sprowadzić na wyspę Poel by odwiedziła ojca dawnej miłości jej siostry, który nie wierzy w to, że jego syn uciekł z domu dwadzieścia trzy lata wcześniej. 
Kobieta chowa dumę do kieszeni i kontaktuje się z siostrą, z którą na co dzień nie utrzymuje kontaktu by przyjechała na wyspę. Lea przyjeżdża i niemal chwilę później kobiety biorą udział w tragicznym wypadku, w którym Sabina ginie, a Lea zostaje ciężko ranna i doznaje amnezji.
W swoim życiu zdążyłam się już przekonać, ze najwięcej mówią ci, którzy albo niewiele mają do powiedzenia, albo wykonują specyficzne zawody.
Ina Bartholdy, psychoterapeutka Lei niechcący zasugerowała kobiecie, że powrót w miejsce wypadku może pomóc jej z powrotem pamięci. Lea za wszelką cenę chcę dowiedzieć się, jak doszło do wypadku, przy okazji trafiając na tajemnicę, którą dawni przyjaciele zdają się przed nią ukrywać.
Co takiego wydarzyło się na wyspie Poel w sierpniu 1990 roku? Gdzie jest Julian i co z jego zniknięciem ma wspólnego Lea?
 Życie to umieranie. Każdego dnia, po trochu. To nieubłagane prawo dotyczy każdego, lecz nie każdy potrafi je dostrzec.
Eric Berg jest zdecydowanie jednym z najlepszych współczesnych autorów powieści z dreszczykiem, uwielbiam jego Zatokę Cieni i Dom Mgieł, a Ruiny na wybrzeżu - choć były pierwsze, przeczytałam jako ostatnie. I może właśnie dlatego mimo wszystko znalazłam w niej trochę niedociągnięć, może gdybym przeczytała ją najpierw to widziałabym autora jako ewoluującego autora, a tak jestem troszeczkę rozczarowana Ruinami.
Czy można bać się kogoś, kogo kochamy? I czy można kochać kogoś, kogo się boimy?





Dziękuję za egzemplarz wydawnictwu Sonia Draga


Panna Jagiellonka

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz